Wiadomości

  • 11 listopada 2024
  • 14 listopada 2024
  • wyświetleń: 6610

Bielsko pod sowieckim ostrzałem - wspomnienie z 1945 roku

Zima 1945 roku wiązała się z wielkimi zmianami w mieście. Na przełomie stycznia i lutego trwały walki między Wehrmachtem i Armią Czerwoną. Jak przeżywali ten czas cywilni mieszkańcy Bielska? Zajrzyjmy do wspomnień naocznych świadków.

Bielsko pod sowieckim ostrzałem - wspomnienie z 1945 roku
Widok na budynek gospodarstwa znajdującego się nieopodal mieszkania Konecnych. · fot. Łukasz Giertler


Początkiem stycznia 1945 Bielsko opanowane było przez surową zimę. W mieście roiło się od uchodźców - głównie byli to rolnicy i mieszkańcy okolicznych osad z końmi zaprzęgniętymi do wozów. Widać było także małe grupki niemieckich żołnierzy w obco wyglądających futrzanych czapkach, podobnych do tych, których widoku wszyscy podświadomie oczekiwali. Wszyscy byli świadomi beznadziejnej sytuacji, jednak utrzymywała się w nich iskierka nadziei, że wszystko może się jeszcze zmienić. Nastroje poprawiła szczególnie pogłoska, że niemiecka kontrofensywa odniosła sukces.

Sytuacja militarna była jednak z dnia na dzień coraz gorsza, czemu nie mogli zaprzeczyć nawet najwięksi optymiści. Raporty Wehrmachtu były pesymistyczne. 12 stycznia sowieci pod dowództwem marszałka Koniewa przełamali niemiecką linię obronną na wysokości środkowej Wisły i rozpoczęli marsz na zachód i południe. Gdy rozpoczęto ewakuację Bielska, każdy, choćby był najbardziej pewny siebie, stracił wszelkie nadzieje. Ewakuacja została przeprowadzona w sposób wzorowy. Wszystkim rozdano karty uczestników oraz instrukcje. Na dworcu stały już gotowe składy pociągów. Na przestrzeni 21-26 stycznia bielszczanie opuszczali miasto. Zostawili za sobą liczne majątki, ruchome i nieruchome. Większość była jednak przekonana, że wrócą do swojej małej ojczyzny, a ojcowizna pozostanie w ich rękach.

Tysiące jednak pozostało w swoich domach. Wśród tych, którzy zostali panowało przekonanie, że jeśli nie zrobili nikomu krzywdy, a także nie byli aktywni politycznie, po przejściu frontu wszystko się uspokoi. Wyjazd w nieznane wydawał im się bardziej niebezpieczny niż pozostanie w znanej sobie okolicy, gdzie można zaopiekować się swoim dobytkiem.

Wśród optymistów tego pokroju był także ojciec autora opisywanych wspomnień. Jako kierownik urzędu katastralnego wierzył, że jego wiedza i doświadczenie przydadzą się nowej władzy. Nie posiadał też przeszłości politycznej, co napawało go optymizmem. Utwierdzali go w tym polscy koledzy, którym pomagał w czasie okupacji hitlerowskiej. Ważnym czynnikiem była też dla niego możliwość utrzymania swojego majątku. Sytuacji nie ułatwiał fakt, że jego syn Gottfried był wówczas chory, a potencjalny udział w ewakuacji w tym śniegu i mrozie niósł za sobą duże ryzyko śmierci. Po poważnej operacji musiał poruszać się o kulach i nie był w stanie nic nieść. Rodzina postanowiła więc pozostać w ich mieszkaniu przy Paul Kellerstrasse (obecnie Karłowicza) w pobliżu budynku polskiego gimnazjum. Podobnie uczynili ich sąsiedzi, którzy również zrezygnowali z ewakuacji. Rodzice Konecnego mieli oboje ponad 60 lat. Zostali w domu ze starszą siostrą jego matki, on sam natomiast ze względów bezpieczeństwa dostał się na sankach do siostry, która mieszkała w niewielkim domu przy Feyenhofstrasse Kazimierza Sumpera (obecnie Sierpniowa), nieopodal tzw. nowego cmentarza ewangelickiego. Jej mąż w tym czasie odbywał służbę w Wehrmachcie, do której został zaciągnięty. Przyjaciółka Konecnego, Elisabeth, która także mieszkała z rodzicami przy Paul Kellerstrasse ewakuowała się. Konecny został sam, ale u swojej siostry nie mieszkał zbyt długo. Po kilku dniach z północnego-wschodu, mniej więcej od strony Komorowic, nastąpił ostrzał artyleryjski. Jeden z pocisków trafił w kuchnię zmieniając ją w stertę gruzu. Szczęśliwie stało się to krótko po tym, młody Konecny zdążył się wyprowadzić z powrotem do rodziców.

Sprawy potoczyły się dynamicznie w lutym. Sowieci codziennie ostrzeliwali okolicę z północnych przedmieść. Pociski najczęściej trafiały do ogrodów, czasem jednak dziurawiąc także dachy budynków. Konecny pewnego dnia ostrożnie wyglądając przez okno był świadkiem wybuchu pocisku, który spadł do ich ogrodu. Ziemia rozprysnęła się we wszystkie strony wybijając szyby w oknach. Dalsze mieszkanie na wysokim parterze było już zbyt niebezpieczne. Rodzina przeniosła się do piwnicy, gdzie przygotowane były już posłania. Co prawda było tam zimno, wilgotnie i duszno, jednak taka była cena bezpieczeństwa. Do jedzenia najczęściej były ziemniaki, kapusta, itp. Aby je przygotować wychodzili z piwnicy do kuchni, a wtedy zerkali przez okna jak wygląda sytuacja na froncie. Czasami widzieli niemieckich żołnierzy, którzy chowali się za rogami domu. Było ich niewielu, wyposażonych w karabiny i pistolety maszynowe. W pewnym momencie na tak zwanej „polanie Bathelta” znalazły się trzy armaty, który oddawały ogień w kierunku Rosjan. Następnego dnia ich już jednak nie było i nigdy więcej się nie pojawiły. Mieszkańcom wydawało się, że lada moment wojska sowieckie zajmą miasto, jednak w nocy 6 lutego usłyszeli ostrzał ciężkiej artylerii od strony zachodniej, za Wzgórzem Starobielskim (3 lipki). Szybko jednak przekonali się, że w rzeczywistości Rosjanie przerwali linię Mazańcowice-Rudziczka i strzelali wykorzystując wszystkie siły.

Bielsko pod sowieckim ostrzałem - wspomnienie z 1945 roku
Ulica Karłowicza - wówczas Paul Kellerstrasse. Tutaj mieszkała wówczas rodzina Konecnych. · fot. Łukasz Giertler


Całymi dniami słychać było od tego momentu wybuchy i trzaski, a także coraz częściej podejrzany świergot. Coraz bliżej słychać było strzały z karabinów i pistoletów maszynowych. Czasami było tak źle, że będąc na górze w kuchni członkowie rodziny rzucali się w strachu na podłogę. Gdy tylko ostrzał się uspokoił można było na moment wyjść i zobaczyć co zostało zrujnowane lub podziurawione od kul. Po walkach zachowały się jednak nieliczne ślady. Przerwy w wymianie ognia starała się wykorzystać ciotka Konecznego. Odważna kobieta biegła wówczas do sąsiadującego z nimi rolnika „pana B.”, którego błagała o mleko. Nie trwało to jednak długo, gdyż po kilku takich wypadach wróciła całkowicie zaniepokojona i zdezorientowana. Żonę „pana B.” rozerwał granat, natomiast jej zrozpaczony mąż popełnił samobójstwo. Były to pierwsze ofiary wojny w tej okolicy. Wkrótce było ich zresztą coraz więcej.

To, co widzieli na własne oczy mieszkańcy tej części miasta, działo się w tym samym czasie także w innych miejscach. W październiku 1947 roku ukazały się wspomnienia księdza Czernego, który pisał między innymi o stratach na Bielskim Syjonie. 1 lutego sowiecki samolot miał spuścić 4 bomby. Jedna z nich trafiła w plebanię księdza Karzela niszcząc jego północną część. Druga trafiła we wschodnią część domu księdza dra Wagnera, wpadając do środka i wyrzucając siłą wybuchu okna i drzwi na zewnątrz. Siła wybuchu spowodowała też, że do środka wleciały okna drzwi od strony południowej kościoła ewangelickiego. Od tego momentu kościół i domu obu kapłanów były dostępne dla każdego. Trzecia bomba spadła na sierociniec ewangelicki (dzisiejszy SOAR) niszcząc jego południowo-zachodnią część. Czwarta bomba spadła na plac gimnastyczny blisko fabryki Hoinkesa i pozostawiła ogromną dziurę w murze. Rozpętany wkrótce pojedynek artyleryjski spowodował, że pociski nie tylko niszczyły budynki, ale też zbierały żniw wśród ludzkich istnień. Jeden z nich przeszył iglicę kościoła ewangelickiego i trafił w środkowy dzwon, granat uszkodził północną ścianę kaplicy na nowym cmentarzu ewangelickim, a ponadto uszkodzona została ściana nieopodal grobu Theodora Haase’go. Dużo zniszczeń spowodowanych pociskami zauważono na cmentarzu katolickim, od uszkodzenia dużego krzyża na skrzyżowaniu głównych alei po zniszczenie grobowców.


Bibliografia:
Kalendarz Beskidzki 1977.
Bielitz-Bialaer Beskidenbriefe 1971, nr 8-14.
G. Konecny, Bielitz 1945 Ein Augenzeugenbericht, Franfurt nad Menem 1985.
Jeśli chcesz otrzymywać powiadomienia o nowych artykułach z tematu "Historyczne ciekawostki" podaj

Reklama

Komentarze

Zgodnie z Rozporządzeniem Ogólnym o Ochronie Danych Osobowych (RODO) na portalu bielsko.info zaktualizowana została Polityka Prywatności. Zachęcamy do zapoznania się z dokumentem.

Historyczne ciekawostki

Jeśli chcesz otrzymywać powiadomienia o nowych artykułach z tematu "Historyczne ciekawostki" podaj