Smutek w Aeroklubie Bielsko-Bialskim. Lotnicy żegnają swojego tragicznie zmarłego kolegę

- Samolot ultralekki po starcie z pola w miejscowości Lipowa i osiągnięciu wysokości około 40 m nad terenem rozpoczął zakręt w stronę opadającego terenu. Zakręt nagle pogłębił się, a samolot przeszedł w pionowe nurkowanie i zderzył się z ziemią, zapalił i całkowicie spłonął. Pilot poniósł śmierć na miejscu - możemy przeczytać w streszczeniu zdarzenia udostępnionym przez Państwową Komisję Badania Wypadków Lotniczych. To 53 pozycja w tegorocznym rejestrze zdarzeń i incydentów lotniczych, a okoliczności tego co wydarzyło się w Lipowej są przedmiotem prowadzonego śledztwa. Na raport końcowy przyjdzie trochę poczekać. Tego typu śledztwa trwają niejednokrotnie kilkadziesiąt miesięcy.

- Tam się mogło zdarzyć wszystko. To była niewielka wysokość i bardzo mało czasu na korektę jakiegoś błędu czy opanowanie statku po awarii. Daleki jestem od ocen przed zakończeniem prac komisji, jednak gdybym miał cokolwiek wskazać, to po opisie sytuacji na myśl przychodzi mi usterka steru wysokości. Nie można jednak wykluczyć niczego, włącznie z jakąś chwilową niedyspozycją zdrowotną Bogusia - mówi nam anonimowo jeden z bielskich pilotów, znajomy ofiary. - Poczekajmy spokojnie na ustalenia PKWBL i pożegnajmy z szacunkiem naszego kolegę - dodaje nasz rozmówca.

Pan Bogusław był doświadczonym lotnikiem, całe życie związany z podniebnym sportem. W Aeroklubie Bielsko-Bialskim zajmował się m.in. szkoleniem pilotów szybowcowych. Miał także ogromne doświadczenie w mechanice i konstrukcji statków powietrznych. Był zapalonym modelarzem i czynnym motocyklistą. Na jednośladzie zwiedził niejeden zakątek świata. Miał 75-lat i jak przyznają jego znajomi, był w doskonałej formie i wielu znacznie młodszych kolegów chciałoby mieć tak dobrą krzepę jak on.