Pomoc dla Polaków z Berdiańska

Do posła Stanisława Pięty o pomoc zwróciło się Polskie Kulturalno-Oświatowe Towarzystwo w Berdiańsku. Polacy skarżą się w nim na napiętą sytuację w mieście i proszą o niezbędne leki. Jak informują w mieście działają grupy dywersyjne terrorystów oraz trwają próby wprowadzenia nielegalnej broni. Odnotowano również przypadek zamachu terrorystycznego.Z przytoczonych relacji wynika, że w ostatnim półroczu znacznie zwiększyła się liczba ofiar od ran postrzałowych, a do miejskich szpitali często trafiają ranni żołnierze z okolic Berdiańska i Mariupola.

Podczas zebrania w sali NOT, poseł PiS zwracał uwagę na trudne położenie Polaków w Berdiańsku i zaznaczył, że jako obywatele polscy jesteśmy zobowiązani do pomocy naszym rodakom. - O pomoc zwracają się do nas Polacy, dlatego nasze zobowiązanie powinno być tym bardziej silne. Musimy zrobić wszystko, co w naszej mocy, aby pomóc naszym rodakom w tej trudnej sytuacji. Zakupione przez nas leki i opatrunki medyczne mogą ocalić nie jedno życie - przekonywał Stanisław Pięta.

W trakcie spotkania poseł zwracał również uwagę na agresywną politykę Rosji i jej nieskuteczność w negocjacjach. - Nie można skutecznie negocjować z krajem, którego ideą jest nieustanny podbój. Rosyjscy separatyści nie wahają się zabijać i zajmować nowe terytoria. Nie można przewidzieć ich działań, dlatego musimy pomóc Polakom z Berdiańska, którzy z rozpaczą proszą o niezbędne środki medyczne - mówił Stanisław Pięta.

W tej sprawie poseł nawiązał współpracę z lek. med. Piotrem Styrkoszem, porucznikiem rezerwy w 18. Batalionie Powietrznodesantowym w Bielsku-Białej, który sporządził listę niezbędnych leków. Z informacji lekarza wynika, że 60 proc. zejść śmiertelnych podczas akcji bojowej nie następuje wskutek uszkodzenia istotnych narządów ciała, ale z powodu wykrwawienia od różnego rodzaju ran. Z tego powodu tak istotny jest zakup leków hamujących krwawienie. Po przeprowadzonych konsultacjach biuro posła postanowiło zebrać środki na zakup opatrunków indywidualnych, opatrunków amerykańskich OLAS MODULAR, współczesnych apteczek oraz leków przeciwkrwotocznych Celox.

Z posłem Stanisławem Piętą współpracę nawiązał także Przemysław Miśkiewicz ze Stowarzyszenia Pokolenie, który zajmował się pomocą dla Ukrainy w okresie walk na Majdanie. Miśkiewicz podkreślał, że Polacy na Ukrainie jednoznacznie odrzucają opcję prorosyjską i uważają Rosję za agresora.

- Na Majdanie zginęło 3 Polaków, a w całej wojnie zginęło kilkadziesiąt osób pochodzenia polskiego, dlatego tym bardziej powinniśmy się zsolidaryzować z Polakami na Ukrainie. To nasz obowiązek - mówił Przemysław Miśkiewicz. Według niego pomoc musi być przemyślana i dobrze zorganizowana, dlatego w zaistniałej sytuacji należy skupić się wyłącznie na dostarczeniu środków medycznych, pomijając zbiórkę odzieży przeznaczoną dla uchodźców.

Jak tłumaczył, środki przeciwkrwotoczne są niezbędne na polu walk, gdzie ranni opatrywani są w skrajnych warunkach szpitali polowych. - Bez Celoxu ranny nie ma szans na przeżycie. Środek ten kosztuje w granicach 107-120 zł, natomiast apteczki wojskowe są w granicach 400 zł. Jeżeli akcja zostanie dobrze zorganizowana, uratujemy wielu rannych ludzi - mówił Przemysław Miśkiewicz, podkreślając że nie są to słowa górnolotne, ale żywa prawda, z którą na co dzień stykają się Polacy na Ukrainie.

Poseł PiS Stanisław Pięta przedstawił list od Polaków z Berdiańska prezydentowi miasta Jackowi Krywultowi, a także nawiązał współpracę z radnym miasta - Piotrem Ryszką. Koncepcję pomocy poparła organizacja Caritas Diecezji Bielsko-Żywieckiej, która wesprze podobną akcję w Oświęcimiu dla partnerskiego miasta Sambor. Jak przekazuje Caritas, zbiórka pieniężna zostanie przeprowadzona pod tamtejszymi kościołami i podobną można byłoby zainicjować w Bielsku-Białej.

Stanisław Pięta informuje, że niebawem zostanie otwarte specjalne konto, na które będzie można wpłacać datki. Numer konta będzie udostępniony poprzez różne portale internetowe, a za zebrane fundusze zostaną zakupione środki medyczne, które zostaną przetransportowane do Berdiańska. Poseł przekonuje, że powodzenie akcji zależy od naszego wspólnego zaangażowania.