Policjanci byli na miejscu po kilku minutach, jednak sprawcy nie było już na miejscu. Można by napisać, że nie było po nim śladu, ale byłoby to nieprawdą. Zarówno wewnątrz kwiaciarni jak i przed lokalem było widać liczne ślady krwi. Śledczy założyli, że krew należy do włamywacza, który zranił się podczas zbijania szyby. Z relacji świadka wynikało, że sprawca wyszedł z lokalu mając w rękach doniczkę z kwiatkiem.

Do działań włączono policjantów z wszystkich bielskich komisariatów. Julian Tuwim pisał "Idzie Grześ przez wieś, worek piasku niesie, a przez dziurkę piasku ciurkiem sypie się za Grzesiem". Tutaj było podobnie z tą różnicą, że za sprawcą ciągnęły się ślady krwi. Po około półtorej godziny tropienia udało się namierzyć sprawcę włamania i kradzieży. 22-latek został złapany w rejonie ul. Jana III Sobieskiego. Miał przy sobie zrabowany przedmiot w postaci doniczki z kwiatem. Był pijany. Nieoficjalnie wiadomo, że kwiat miał być prezentem w ramach przeprosin dla jego partnerki, więc nie będzie tutaj miłosnego happy endu.

Młody mężczyzna trafił do szpitala, gdzie lekarz opatrzył zranioną rękę. Nie było konieczności hospitalizacji, więc 22-letni lowelas trafił prosto do policyjnego aresztu. Dziś usłyszy zarzuty - za kradzież z włamaniem i zniszczenie mienia grozi mu do 10 lat więzienia. Wartość zrabowanego przedmiotu oszacowano na około 70zł. Straty materialne podczas włamania nie są dokładnie oszacowane. Wstępnie będzie to ponad 1000zł.