Wiadomości
- 22 stycznia 2024
- wyświetleń: 10413
[Historyczne ciekawostki] Wspomnień kilka o Mazańcowicach
Mazańcowice przed drugą wojną światową były celem wielu spacerowiczów z Bielska, Białej i okolic. Popularna była trasa prowadząca przez wieś w kierunku wzgórz starobielskich, gdzie szczególnym zainteresowaniem cieszyło się wzniesienie, z którego rozpościerał się widok na panoramę obu miast i górujące nad nimi Beskidy. Nieopodal popularnych lip dawni mieszkańcy odnajdywali spokój na łonie natury - dzisiaj to nadal znane wzgórze, które dzięki tym lipom właśnie, zyskało miano Trzy Lipki.
Nie ma wątpliwości dzisiaj gdzie znajdują się Mazańcowice. Niemieckojęzyczne mapy, wskazują jednak dwie miejscowości o tej samej nazwie. Należało zatem odróżnić Matzdorf, czyli Mazańcowice znajdujące się koło Bielska, od Maciejowa koło Kluczborka, które w niemieckiej formie posiadało tę samą nazwę. Nierzadko zdarzały się także błędy literowe, gdzie zamiast Matzdorf, pojawiał się Batzdorf, i tak oto zamiast Mazańcowic, pojawiały się Komorowice. Na szczęście lokalna społeczność świetnie się w tym odnajdywała, wobec czego była pewność o jaką miejscowość chodzi.
Za wzgórzami starobielskimi pośród krzewów i łąk wiodły do wsi polne drogi. Wieś leży po obu stronach rzeki Wapienicy, która wypływa z Doliny Luizy i wpada do Wisły, po drodze przyjmując dopływ zwany Rudawką. Tak w skrócie opisywano urokliwą okolicę znajdującą się w obrębie Mazańcowic. W samej wsi znajdowała się ludowa gospoda Keswon, gdzie można było krótko odpocząć. W niskiej sali można było usiąść przy mrocznym barze, gdzie panował przyjemny chłód i napić się dowolnego trunku z butelki lub lanego piwa. Obok znajdowała się niewielka izba, a na zewnątrz murawa, na której urządzano tańce. W izbie tej zasiadała podczas ślubów para młoda i zaproszeni goście honorowi. Tam w spokoju można było porozmawiać. Ci, którzy mieli natomiast ochotę na głośniejszą rozrywkę, wrzucali kilka groszy to starej czarnej szafy grającej z na ciemno pomalowanymi szybami. Słuchano też muzyki granej na stojącej za ławą po prawej stronie od drzwi wejściowych bombardzie, czyli inaczej pomorcie. Pomort to archaiczny instrument, który został zastąpiony przez obój. Kto nie posiadał talentu muzycznego, mógł sobie pozwolić na alternatywę w postaci katarynki. Było to coś zupełnie innego niż na co dzień, a zatem jeśli komuś zbrzydła „nowoczesna” muzyka, znajdował uciechę w brzmieniu katarynki.
Latem straż pożarna lub Ewangelicki Związek Młodzieży urządzała Święto Lasu w Lasku Klodasa. Na jego obrzeżach orkiestra dęta przygrywała zgromadzonym gościom. Rozpalone gardła znajdowały ukojenie przy zbudowanych między drzewami z desek i gałęzi stoiskach, gdzie raczono się piwem i sznapsem, gasząc jednocześnie pragnienie. Cała wieś uczestniczyła w obchodach, do późnych godzin nocnych tańczono i pito. Wieczorem, gdy cały las wtórował muzykantom, i młodzi, i starzy oddawali się razem śpiewom. Kobiety i mężczyźni tańczyli w blasku lampionów polkę lub walca, co dawało niezapomniany widok. Niejednemu mieszkańcowi Mazańcowic serce skradziono podczas Święta Lasu.
Środek wsi stanowił kościół i dwie szkoły. Większa szkoła, polska, znajdowała się blisko rzeki. Był to wolnostojący parterowy budynek, w którym mieściło się także mieszkanie dyrektora Borkowskiego, który poza nauczaniem, słynął z ziołolecznictwa. W związku z tym odwiedzało go wiele osób z bliska i daleka. Obok, po prawej stronie znajdował się usytuowany na skarpie cmentarz katolicki, na którym istniały jeszcze stare groby z czasu epidemii dżumy. Za rzeką, na prawo od drogi wiodącej do Komorowic, znajdowała się ukryta między wysokimi drzewami owocowymi niemiecka szkoła Roseggera. Peter Rosseger, który patronował szkole, był poetą austriackim wzywającym do darowizn na rzecz powstania placówek. Powstała ona w latach 1909-1910, ufundowana przez Niemieckie Towarzystwo Szkół Ludowych. Była to pierwsza tego typu szkoła na terenie całego dawnego Śląska Austriackiego i właściwie jedyne miejsce, gdzie w dwóch klasach starano się jakkolwiek dbać także o niemiecką spuściznę, będącą absolutną mniejszością w Mazańcowicach.
Niniejsze wspomnienia stanowią zaledwie zarys tego, co przed wojną działo się w Mazańcowicach i jak ówcześnie mieszkańcy naszych okolic widzieli te tereny. Perspektywa Roberta Grabskiego, o którą opiera się powyższy tekst, stanowi doskonały element uzupełniający obraz przeszłości wsi, w oparciu nie tyle o wspominki czysto historyczne bazujące na datach i konkretnych nazwiskach, lecz na kulturze i opisie szczególnych miejsc. Jest to niewątpliwe interesująca część obyczajowości oraz mikrohistorii, zachęcająca do zgłębienia pełni zarysowanego obrazu.
Źródło:
Bielitz-Bialaer Beskidenbriefe. Heimat und Fremde, nr 10, październik 1953.
Komentarze
Zgodnie z Rozporządzeniem Ogólnym o Ochronie Danych Osobowych (RODO) na portalu bielsko.info zaktualizowana została Polityka Prywatności. Zachęcamy do zapoznania się z dokumentem.
Historyczne ciekawostki
Jeśli chcesz otrzymywać powiadomienia o nowych artykułach z tematu "Historyczne ciekawostki" podaj