Wiadomości
- 2 lutego 2023
- wyświetleń: 6293
13-letnia Julka walczy o życie. Potrzebuje naszej pomocy
Julka Syc to 13-latka z Bielska-Białej, która jest śmiertelnie chora. Jak podkreśla mama młodej bielszczanki, horror przyszedł niespodziewanie, od bólów głowy. Nie pomogła także pierwsza, błędna diagnoza lekarki.
- Wszystko zaczęło się we wrześniu, gdy Julkę bolała głowa. Najpierw sądziłam, że niestety odziedziczyła po mnie migrenę - sama wiem, jaki to ból i utrudnienie życia. Ale te bóle u Julki były zbyt częste, zbyt mocne… Tata odbierał ją nawet ze szkoły, bo nie była w stanie usiedzieć w ławce! Czasem z bólu wymiotowała. Znalazłam polecaną panią doktor z dobrymi opiniami, umówiłyśmy się od razu na prywatną wizytę - opisuje Agnieszka Syc, mama Julki.
Jak dodaje, ta trwała 5 minut. - Bez zalecenia badań, lekarka stwierdziła, że Julka za dużo się uczy, za mało rusza, stąd też bóle głowy. Uwierzyłam, bo co miałam zrobić - specjalista przecież lepiej się zna! Powiedziałam córce, że może faktycznie za dużo czasu spędza przy książkach. Jest w 8., ostatniej klasie, zależało jej na ocenach, na skończeniu szkoły z dobrym wynikiem, dostaniu się do wymarzonego liceum… - dodaje pani Agnieszka.
Ból nie mijał...
Mijały tygodnie, ból nie mijał. Julka mimo wszystko dzielnie walczyła. - Chodziła do szkoły, nie chciała opuścić lekcji. Potem jednak doszły problemu z oczami. Wizyta u okulisty, krople, a potem kontrola - już po pierwszych badaniach lekarz zauważył problem. Do dziś pamiętam jego słowa: “musicie jak najszybciej jechać do szpitala!” - opowiada mama nastolatki.
- To był już listopad, gdy pojechałam z córką do wojewódzkiego szpitala w Bielsku-Białej. Wszystko ciągnęło się bardzo długo - oczekiwanie na badania, na diagnozę, na odpowiedź… Pewnej nocy stało się coś strasznego. Obraz tego wciąż mam przed oczami i nie umiem powstrzymać łez, gdy o tym mówię… Julka dostała ataku padaczki! Spadła z łóżka, złamał jej się nos, straciła przytomność. Chyba tylko Bóg czuwał, że byłam tam wtedy z córką… Nigdy nie zapomnę jej zakrwawionej twarzy, nieprzytomnego spojrzenia. Dla matki to był horror. Wciąż jest… Krzyczałam, płakałam… - opowiada bielszczanka.
Diagnoza - złośliwy guz mózgu
- Nagle okazało się, że zrobią wszystkie badania i nie trzeba czekać. Szkoda, że dopiero po czymś tak strasznym! Podejrzewali już guza, ale mówili, żeby nie nastawiać się na najgorsze - potrzebne są dokładne wyniki, może to być coś innego. Uczepiliśmy się tej niteczki nadziei… Karetką zabrali Julkę do szpitala w Katowicach. Znów niekończące się badania i czekanie ze ściśniętym żołądkiem. W końcu potwierdzenie najgorszych przypuszczeń. W głowie Julci zalągł się potwór - rozlany, złośliwy guz mózgu! Nogi się pode mną ugięły… - dodaje mieszkanka Bielska-Białej.
- Była operacja, ale nie udała się usunąć wszystkiego. Gdy Julcia się obudziła, zobaczyłam w jej oczach rozpacz i zrezygnowanie… Ona wie, na co jest chora. Strasznie cierpi, fizycznie i psychicznie. Płaczemy obie, bo jak tu powstrzymać łzy? Koszmar dzieje się na jawie… Lekarze nie dają mojej córeczce, mojemu jedynemu dziecku większych nadziei… Ale ja się nie poddam i zrobię wszystko, by Julka wyzdrowiała i odzyskała radość życia! Nie wierzę w to, że nowotwór mi ją zabierze. Nie dopuszczam do siebie tej myśli! - podkreśla bielszczanka.
- Julka przechodzi obecnie chemioterapię, czeka ją radioterapia. To jednak jedyna możliwość, jaką oferuje nam medycyna, a guz jest bardzo agresywny… Wciąż szukamy nadziei, możliwości leczenia. Kontynuując leczenie protokołem, chcemy także wspomóc Julkę metodami niestandardowymi. Córka potrzebuje także rehabilitacji - na to zbieramy środki i prosimy o pomoc… - podsumowuje Agnieszka Syc.
Zbiórka dostępna jest tutaj.
Komentarze
Zgodnie z Rozporządzeniem Ogólnym o Ochronie Danych Osobowych (RODO) na portalu bielsko.info zaktualizowana została Polityka Prywatności. Zachęcamy do zapoznania się z dokumentem.