Wiadomości
- 13 października 2022
- wyświetleń: 617
Problemy w Hiszpańskiej lidze piłki nożnej
Materiał partnera:
Można pokusić się o sformułowanie, że w Europie liczą się przede wszystkim dwie ligi- angielska i hiszpańska. Angielska Premier League, wyrasta na dywizję, której potencjał widoczny jest gołym okiem, natomiast w La Liga zaczynają pojawiać się problemy, z którymi kluby przestają sobie radzi. O jakie kwestie chodzi? Czy poradzą sobie z tymi problemami i gdzie oglądać El Clasico skoro liga hiszpańska jest zagrożona? Zapraszamy do lektury.
Javier Tebas, prezes hiszpańskiej La Ligi uparcie twierdzi, że musi trzymać się postawionych wymogów. Niestety w rzeczywistości wygląda to zupełnie inaczej. Zasady, które mówią o umowach podatkowych czy CVC są często nie do przejścia przez co poniektóre kluby. Ciężko się na to patrzy tym bardziej, że niektóre kluby kończą sezon grubo pod kreską. I nie są to małe kluby, tylko potężne drużyny, takie jak Sevilla, Atletico czy Betis. Żeby wyjść na prostą drużyny nieraz są zmuszone do sprzedaży zawodników. Alarm jeszcze nie wybił, ale czerwona lampa już powinna się zapali. Jeśli nic nie zacznie się zmieniać w zakresie wymogów, możemy podejrzewa, że będzie już tylko gorzej.
Jakiś czas temu w Hiszpanii doszło do rewolucji. Większość klubów podpisało pozornie intratną umowę CVC, która zabierała część przychodów komercyjnych i przekazywała je na konto funduszu w USA. Drużyny, które zdecydowały się na podpisanie niniejszego dokumentu, a było ich aż 17, mają do dyspozycji kwotę 1,2 mld euro. Sama suma wydaje się być olbrzymia, dlatego też umowa na pierwszy rzut oka była w porządku. Kluby, które był na minusie miały szanse w końcu odbić się od dna. Niestety w końcowych rozrachunkach, oraz biorąc pod uwagę, że jest to umowa długoterminowa kwoty nie wyglądały już tak korzystnie. Podpisaniu tych umów sprzeciwiły się takie potęgi jak Real Madryt, FC Barcelona czy Athletic Bilbao. Jak się okazało dobrze na tym wyszli.
Nie tylko problemy w umowami CVC spędzają sen z powiek klubów. Kolejnym są bardzo wysokie podatki. Sumy podatków zapłaconych przez zawodnika są często większe o 60% od podatków zapłaconych w lidze angielskiej czy włoskiej. To bardzo zniechęca samych piłkarzy. Agencja EFE razem z kancelarią Garrigues stworzyła raport, w którym oblicza różnice w podatkach. I tak przykładowo piłkarz „M”, który podpisał umowę na 5 lat z klubem, będzie zarabiał 25 mln rocznie, dodatkowo będzie miał przychód 50 mln euro z tytułu praw wizerunkowych. To są tylko gołe kwoty. Do samej skarbówki w przeciągu tych 5 lat będzie musiał oddać 215,1 mln euro, natomiast w lidze angielskiej oddałby tylko 120,7 mln euro, a we włoskiej Serie A 130,5 mln euro. Jak widać różnice są spore. Niestety inflacja galopuje ku górze, więc na zmiany się nie zanosi.
W tym sezonie podium gonią cztery drużyny. Są to Real, Barcelona, Sevilla i Athletico. Jednak jeśli chodzi o pieniądze, to tylko dwa kluby są potęgami. Mowa tutaj oczywiście o Barcelonie i Realu, które mają niesamowicie wysoki potencjał marketingowy finansowy i sportowy. Nawet pomimo tego, że Barcelona ma teraz problemy finansowe, nie musi bać się upadku, ponieważ pomiędzy innymi klubami jest finansowa przepaść.
Umowa CVC tylko pozornie dobra
Jakiś czas temu w Hiszpanii doszło do rewolucji. Większość klubów podpisało pozornie intratną umowę CVC, która zabierała część przychodów komercyjnych i przekazywała je na konto funduszu w USA. Drużyny, które zdecydowały się na podpisanie niniejszego dokumentu, a było ich aż 17, mają do dyspozycji kwotę 1,2 mld euro. Sama suma wydaje się być olbrzymia, dlatego też umowa na pierwszy rzut oka była w porządku. Kluby, które był na minusie miały szanse w końcu odbić się od dna. Niestety w końcowych rozrachunkach, oraz biorąc pod uwagę, że jest to umowa długoterminowa kwoty nie wyglądały już tak korzystnie. Podpisaniu tych umów sprzeciwiły się takie potęgi jak Real Madryt, FC Barcelona czy Athletic Bilbao. Jak się okazało dobrze na tym wyszli.
Problem z wysokimi podatkami
Nie tylko problemy w umowami CVC spędzają sen z powiek klubów. Kolejnym są bardzo wysokie podatki. Sumy podatków zapłaconych przez zawodnika są często większe o 60% od podatków zapłaconych w lidze angielskiej czy włoskiej. To bardzo zniechęca samych piłkarzy. Agencja EFE razem z kancelarią Garrigues stworzyła raport, w którym oblicza różnice w podatkach. I tak przykładowo piłkarz „M”, który podpisał umowę na 5 lat z klubem, będzie zarabiał 25 mln rocznie, dodatkowo będzie miał przychód 50 mln euro z tytułu praw wizerunkowych. To są tylko gołe kwoty. Do samej skarbówki w przeciągu tych 5 lat będzie musiał oddać 215,1 mln euro, natomiast w lidze angielskiej oddałby tylko 120,7 mln euro, a we włoskiej Serie A 130,5 mln euro. Jak widać różnice są spore. Niestety inflacja galopuje ku górze, więc na zmiany się nie zanosi.
Tylko 2 kluby się liczą - El clasico rządzi
W tym sezonie podium gonią cztery drużyny. Są to Real, Barcelona, Sevilla i Athletico. Jednak jeśli chodzi o pieniądze, to tylko dwa kluby są potęgami. Mowa tutaj oczywiście o Barcelonie i Realu, które mają niesamowicie wysoki potencjał marketingowy finansowy i sportowy. Nawet pomimo tego, że Barcelona ma teraz problemy finansowe, nie musi bać się upadku, ponieważ pomiędzy innymi klubami jest finansowa przepaść.