Wiadomości

  • 28 lipca 2017
  • wyświetleń: 4850

Reprezetntant "Startu" Bielsko-Biała był gwiazdą Tour de Pologne

Czekając na zaplanowany na 31 lipca przejazd zawodników, uczestniczących w 74. Tour de Pologne, ulicami Bielska-Białej, postanowiliśmy przypomnieć kibicom sylwetkę Stanisława Gazdy, kolarskiej wizytówki naszego miasta.

stanisław gazda
Stanisław Gazda · fot. Allgemeiner Deutscher Nachrichtendiens


Urodzony 11 maja 1938 roku zawodnik "Startu" swoje największe sukcesy zanotował na początku lat sześćdziesiątych XX wieku. W 1960 roku reprezentował Polskę na igrzyskach olimpijskich w Rzymie, gdzie zajął szóste miejsce. W 1961 roku wywalczył mistrzostwo Polski w przełajach i wicemistrzostwo kraju na szosie. W 1962 roku uplasował się na trzecim miejscu w klasyfikacji generalnej Wyścigu Pokoju, a rok później triumfował w Tour de Pologne.

Podopieczny szkoleniowców: Janusza Warchoła, Jerzego Pancka, Zygmunta Wisznickiego i Władysława Wandora z bielskim klubem związany był od 1955 do 1973 roku z dwuletnią przerwą, w której podczas służby wojskowej w latach 1959 i 1960 reprezentował barwy Floty Gdynia.

- Bardzo lubiłem startować w Tour de Pologne - wiele razy podkreślał Stanisław Gazda. - Zadebiutowałem w tym wyścigu w 1958 roku i jako 20-latek od razu wywalczyłem miejsce na podium, bo zająłem trzecie miejsce. Rok później było jeszcze lepiej, bo przesunąłem się w klasyfikacji generalnej o jedno miejsce w górę. Zasada do trzech razy sztuka sprawdziła się, ale ten trzeci raz przyszedł dopiero w 1963 roku. Gdy dostawałem powołania do reprezentacji Polski, a w niej przygotowywałem się do najważniejszych wtedy dla polskich kolarzy startów w igrzyskach olimpijskich i mistrzostwach świata oraz najbardziej prestiżowych występów w Wyścigu Pokoju to Tour de Pologne schodził na dalszy plan. Wróciłem do niego w 1963 roku, tydzień po ślubie i zwyciężając zrobiłem żonie ślubny prezent. A później nie było już tak dobrze, bo w 1965 roku zająłem szóste miejsce, a w 1967 roku byłem na 7 miejscu. Ostatni ze startów w Tour de Pologne odnotowałem w 1972 roku i godnie pożegnałem się z krajową "Wielką Pętlą", zajmując - tak jak 14 lat wcześniej jako debiutant - trzecie miejsce - dodaje.

Najmilej, obok występu na igrzyskach olimpijskich w Rzymie oraz pięciu startów w mistrzostwach świata, Stanisław Gazda wspomina jednak sukcesy z Wyścigu Pokoju, w którym uczestniczył sześć razy.

- Tłum kibiców na Stadionie Śląskim oszalał ze szczęścia, kiedy zwyciężył nasz Stanisław Gazda - napisał w 1960 roku dziennikarz "Trybuny Robotniczej". - Trzeba było stać tuż koło wyjścia z tunelu prowadzącego na bieżnię, żeby tę walkę zobaczyć. Rywale w tłoku niemal przyparli Gazdę do ściany. Kierownica aż tarła o mur - bez żadnej przesady - sypały się iskry. Ale nie dał się zastraszyć, zepchnąć do defensywy. Pedałował ile sił i pierwszy wyskoczył z tunelu. A potem odparł ataki kolarzy NRD i pierwszy minął linię mety".

- Trudno opisać eksplozję entuzjazmu na trybunach Stadionu Śląskiego. Oklaski, okrzyki, zapalone pochodnie z gazet, chóralne sto lat - relacjonował „Sport”. W sumie Stanisław Gazda trzy razy wygrał etap w Wyścigu Pokoju, ale ze szczególnym sentymentem wraca do występu z 1965 roku.

- Po raz pierwszy etap kończył się w Bielsku-Białej - wspomina Stanisław Gazda. - Wystartowaliśmy z Bukowiny Tatrzańskiej, a na stadion BKS Stal wjechaliśmy od strony Kóz ulicami Dzierżyńskiego, dziś 11 Listopada i Żywiecką. Na mecie byłem drugi. Przegrałem z dwóch powodów. Po pierwsze przez incydent na trasie. Na tym etapie straszny upał się zrobił i rowery topiły się w asfalcie. Zarządzono, że kibice mogą nas polewać wodą. W Wadowicach ktoś chciał mnie ochłodzić, ale szklanka, którą polewał zawodników wyleciała mu z ręki i trafiła mnie w głowę. Łuk brwiowy mi poszedł. Od Wadowic aż do Andrychowa karetka jechała za mną i sanitariusze wycierali mi krew, która cały czas płynęła. To mnie osłabiło. A po drugie przegrałem z powodu wjazdu na stadion. Zrobiono drewniany podest, przez który Rosjanin Lebiediew przejechał na trawę i wyjechał w połowie boiska. Wygrał przez to etap, bo ja skręciłem w prawo, na bieżnię, jak trzeba było, a on sobie skrócił finisz. Nie było jednak protestu. Stałem zły na podium, na tym drugim miejscu, a tu nagle prezydent Bielska-Białej wręcza mi klucze do mieszkania. Kazali mi nimi machać, bo specjalnie je pochromowali, żeby się świeciły. To nie była jednak nagroda za wyścig tylko za moje dotychczasowe wyniki w Zrzeszeniu Sportowym „Start” Bielsko-Biała! Z tym klubem byłem związany od 1955 roku. Na mieszkanie wpłacał pieniądze Centralny Związek Spółdzielczości Pracy w Warszawie. Po wyścigu pojechaliśmy z żoną je pooglądać. Było w bloku, na pierwszym piętrze. Żona powiedziała: „Staszek, wracamy w swoje strony, do Pszczyny”. Mnie też tam się nie podobało. Całe życie mieszkałem w domu, w Starej Wsi, a nie w bloku. Oddałem więc klucze w związku i tyle. Nie wiem, co się z tym mieszkaniem stało. Może ktoś skorzystał. My wybudowaliśmy dom na ojcowiźnie - dodaje.

Takich historii Stanisław Gazda ma w swojej biografii bardzo wiele. Nic więc dziwnego, że został zaproszony na linię lotnego finiszu Tour de Pologne w Bielsku-Białej w charakterze gościa honorowego. Jeżeli mu zdrowie pozwoli będzie mógł, oklaskując swoich następców, wrócić pamięcią do dawnych lat.

Ariel Brończyk / bielsko.info

Jeśli chcesz otrzymywać powiadomienia o nowych artykułach z tematu "Tour de Pologne 2017" podaj

Komentarze

Zgodnie z Rozporządzeniem Ogólnym o Ochronie Danych Osobowych (RODO) na portalu bielsko.info zaktualizowana została Polityka Prywatności. Zachęcamy do zapoznania się z dokumentem.

Tour de Pologne 2017

Jeśli chcesz otrzymywać powiadomienia o nowych artykułach z tematu "Tour de Pologne 2017" podaj