Fortuna I Liga: przegrana Podbeskidzia z ŁKS-em Łódź

Mecz rozegrano na Stadionie Miejskim w Łodzi. Względem ostatniego spotkania z Chojniczanką Chojnice w składzie TSP doszło do dwóch zmian: w obronie za Markova pojawił się Mikołajewski, a do przodu powrócił Goku, który podczas ostatniego pauzował za kartki. To oznaczało, że Michał Janota zaczął dzisiejszy mecz na ławce rezerwowych.

Od początku byliśmy świadkami dobrego meczu, po piłkarzach obu drużyn widać było ogromną determinację do zdobycia kompletu punktów. Pierwszy strzał w meczu oglądaliśmy w 7. minucie, ale po tej próbie Pirulo, od bramki wznawiał Kaczorowski.

Po pierwszym kwadransie dobrą szansę stworzyli sobie Górale, ale po dośrodkowaniu Goku piłkę z głowy Bilińskiego w ostatnim momencie ściągnął Dankowski.

Przez następne minuty oglądaliśmy akcje z obu stron, najpierw dość przypadkowo przed szansą stanął Śliwa, ale głową posłał piłkę obok bramki, a następnie niewiele zabrakło Drzazdze, aby zmieścić piłkę w siatce.

Kolejne minuty przyniosły ogromne zagrożenie pod naszą bramką. Pierwsza szansa stworzyła się praktycznie z niczego, naciskany Misztal podał mocno w kierunku Kaczorowskiego i piłka o milimetry minęła słupek naszej bramki.

Parę chwil później kapitalną paradą popisał się Kaczorowski - Śliwa uderzał z pierwszej piłki, a nasz bramkarz kapitalnie sparował strzał na róg. Po stałym fragmencie gry znów było bardzo groźnie, ale piłkę zmierzającą do bramki wybił Mikołajewski.

Ostatnie chwile pierwszej połowy przyniosły trzy akcje Górali, piłka po strzałach Misztala i Hartherza nieznacznie mijała bramkę gospodarzy, a pod koniec po świetnym przejęciu Simonsena, Goku wbiegł w pole karne, próbował wyłożyć piłkę Bilińskiemu do pustej bramki, ale świetną interwencją popisał się Monsalve.

Doliczony czas gry upłynął pod znakiem kontuzji Neugebauera, podczas walki o górną piłkę w tył głowy uderzył go Marciniak i nasz pomocnik padł nieprzytomny na murawę. Na brawa zasługuje szybka interwencja fizjoterapeuty ŁKS-u, który pomógł naszym fizjo, ponieważ pomoc medyczna zaspała i dopiero po chwili pojawiła się na boisku.

Od samego początku drugiej połowy ŁKS wyszedł na nasz zespół bardzo wysoko i odczuwalna była przewaga gospodarzy. Jednak jak to w piłce bywa, mimo przewagi jednej drużyny, to ta druga zdobywa bramkę.

Dokładnie tak było w tym przypadku - po dośrodkowaniu w pole karne, ręką zagrywał jeden z zawodników ŁKS-u, do piłki podszedł Goku i pewnym strzałem z 11. metrów wyprowadził Podbeskidzie na prowadzenie.

Niestety od tego momentu sytuacje stwarzali sobie tylko gospodarze i w 69. minucie Kowalczyk doprowadził do wyrównania, wykorzystując dośrodkowanie Dankowskiego.

Cała druga połowa to dominacja ŁKS-u, ale dogodną okazję w doliczonym czasie gry stworzyło sobie TSP. Po dobrej kontrze Górali, strzał ze skraju szesnastki oddał Milašius ale piłka poszybowała obok bramki.

Bezpośrednio po tej szansie z akcją ruszył ŁKS, w pole karne dośrodkował Ibe-Torti, głową uderzał Kort, kolejną świetną interwencją popisał się Kaczorowski, ale piłka odbiła się od Rodrigueza i w doliczonym czasie gry ŁKS zapewnił sobie komplet punktów.

ŁKS Łódź - Podbeskidzie 2:1 (0:0)

Bramki: 69' Kowalczyk, 90+ Rodriguez (sam.)- 53' Goku

Żółte kartki: Neugebauer - Pirulo, Marciniak

TSP: Kaczorowski - Bonifacio, Vitelli, Mikołajewski (90' Rodriguez) - Simonsen, Neugebauer (45' Jodłowiec), Misztal, Hartherz - Goku, Biliński (78' Milašius), Drzazga (78' Scalet)

ŁKS: Bobek - Dankowski, Monsalve, Marciniak, Spremo (81' Ibe-Torti) - Trąbka (81' Kort), Kowalczyk, Mokrzycki - Pirulo, Jurić (59' Janczukokwicz), Śliwa (59' Szeliga)