.png)
Sport
- 18 października 2022
- wyświetleń: 4426
O krok od sensacji w Pucharze Polski! Rekord blisko wygranej z Pogonią
Dopiero seria rzutów karnych wyłoniła zwycięzcę dzisiejszego meczu 1/16 Pucharu Polski pomiędzy Rekordem Bielsko-Biała a Pogonią Szczecin. W Cygańskim Lesie było o krok od sensacji!

W Bielsku-Białej takiego meczu jeszcze nie widziano. Zanim wyłoniono tysięczna publiczność obejrzał sześć goli, 120 minut gry oraz 14 serii rzutów karnych!
Sensacja była o włos, a ekstraklasowa Pogoń najadła się strachu w spotkaniu o awans do 1/18 finału Fortuna Pucharu Polski. W dużej mierze szczecinianie sami sobie byli winni, że zmuszeni zostali do ponadplanowego wysiłku. Minimalistyczne podejście w grze gości rzucało się w oczy głównie w pierwszej części spotkania. Tuż po rozpoczęciu spotkania defensywę zespołu z Grodu Gryfa postraszyli Tomasz Nowak i Szczepan Mucha. Niejako w rewanżu bliski otwarcia wyniku był po drugiej stronie Sebastian Kowalczyk, którego strzał z niewielkiej odległości zdołał sparować Jakub Szumera.
Z pewnością też wiele osób, które postawiło zakłady na zwycięstwo Pogoni obawiało się porażki. Całe szczęście wśród dostępnych bonusów bukmacherskich, można znaleźć bonus bez ryzyka, dzięki któremu można otrzymać zwrot w razie porażki kuponu.
Po takim starcie kibice już ostrzyli sobie apetyty na jeszcze większe emocje, a tymczasem nastała kilkudziesięciominutowa „flauta”. Niby grę prowadzi podopieczni Jensa Gustafssona, znacznie częściej utrzymywali się przy piłce, oddali szereg dośrodkowań w pole karne, oddali parę niespecjalnie groźnych strzałów. Wszystko to jednak odbywało się w dość powolnym, jednostajnym tempie i w przewidywalny do gospodarzy sposób. Broniąc dostępu do własnej bramki z maksymalnym zaangażowanie „rekordziści” nie dopuścili do poważniejszego zagrożenia pod własną bramką. W godnych odnotowania wydarzeń wspomnieć należy o twardym starciu przy linii bocznej Kacpra Kasprzaka z Pawłem Stolarskim, w efekcie którego obaj przedwcześnie zakończyli udział w spotkaniu.
Po kardynalnym błędzie Arkadiusza Krysika w „szesnastce” Rekordu do świetnej sytuacji doszedł Jean Carlos, który jednak chybił celu z 8-9-ciu metrów. Ta niewykorzystana sytuacja jakby utwierdziła granatowo-bordowych, że bez nawet bez przyspieszenia tempa gry i tak w końcu obejmą prowadzenie, a finalnie bez kłopotu wywiozą z Cygańskiego Lasu zwycięstwo. I tu spadł na głowy szczecinian cały „wodospad” lodowatej wody. Dokładnie, jak pisaliśmy w przedmeczowej zapowiedzi, biało-zieloni mieli w sobie w tym meczu twardość lwa i przebiegłość lisa. Bielski sztab szkoleniowy dostrzegł już w pierwszej części meczu, iż przy tzw. stałych fragmentach gospodarzy golkiper Pogoni - Bartosz Klebaniuk, czyha na wrzutki z dala od własnej bramki. Jakież było zaskoczenie, wręcz szok, kiedy T. Nowak przy rzucie wolnym spod linii środkowej boiska przelogował bramkarza silnym i precyzyjnym uderzeniem! Nie pierwszy raz w Cygańskim Lesie z głośników popłynęło: „takie gole tylko przy Estadio Startowa”.
Ku całkowitemu zaskoczeniu kibiców, a przede wszystkim graczy Pogoni „rekordziści” poszli za ciosem. W 58. minucie poprzeczkę bramki przyjezdnych obił Sz. Mucha, a kilkadziesiąt sekund później w słupek przymierzył Konrad Kareta. I w końcu doczekaliśmy eksplozji radości na bielskiej części trybun. Nieuchwytny dla obrony Sz. Mucha w końcowej fazie kontrataku „przełożył” sobie Konstantinosa Triantafylopoulosa i podwyższył prowadzenie ekipy Dariusza Mrózka. Na nieszczęście Rekordu riposta zespołu z Zachodniego Pomorza nastąpiła relatywnie szybko. Po dośrodkowaniu Michała Kucharczyka piłkę w bramce ulokował Luka Zahović. Jak się finalnie okazało słoweński napastnik okazał się prawdziwym mężem opatrznościowym dla ekstraklasowca. Po długotrwałym biciu głową w bielski mur wychowanek Valencii doprowadził do wyrównania w drugiej minucie doliczonego czasu gry.
Po takim ciosie wydawało się, że w kontekście dogrywki trzecioligowy opadną z sił. I co tu ukrywać, jej pierwsze minuty zdawały się potwierdzać powyższą tezę. W polu karnym bielską obroną „zakręcił” Kamil Grosicki, a wspomniany L. Zahović skompletował hat-trick’a. Konia z rzędem temu, kto wówczas wierzył, iż biało-zielonych stać na jeszcze jeden zryw. I po raz kolejnym niedowiarkom przytarł nosa T. Nowak. Znów dały o sobie znać spryt i chłodna głowa lidera gospodarzy, który nie celebrował rozegrania rzutu wolnego. W mgnieniu oka piłka trafiła w „szesnastkę”, do Daniela Ferugi, który natychmiast odegrał ją do wbiegającego Seweryna Caputy, który bez trudu doprowadził do sensacyjnego 3:30. Wszystko odbyło się takim tempie i z taką łatwością, że postronny, nieobeznany w realiach obserwator mógłby zapytać: a który z zespołów występuje w Ekstraklasie? Jak nietrudno było przewidzieć już do ostatniego gwizdka Sebastiana Krasnego bielszczanie heroicznie bronili remisowego wyniku. Szczecinianie oczywiście naciskali, ale wyszukanych sposobów w tej ofensywie trudno się było doszukać.
O awansie musiał zatem rozstrzygnąć konkurs „jedenastek”. Zaczęło się niefartownie dla naszej drużyny, bowiem strzał k. Karety obronił B. Klebaniuk. Po kilku celnych uderzeniach z rzutów karnych z obu stron, „schemat” przełamał J. Szumera, broniąc uderzenie z „wapna” Rafała Kurzawy. Kuriozalny przebieg miała dziesiąta seria, w której główne role odegrali obaj bramkarze. Golkiper Rekordu trafił w poprzeczkę, by za moment w pełni się zrehabilitować przy strzale swojego vis-a-vis. W ostatniej, 14-stej serii B. Klebaniuk sparował odbił piłkę po strzale Sidy’ego Camary. R. Kurzawa przy drugim podejściu już się nie pomylił.
Niedosyt, smutek, rozczarowanie…, pewnie jeszcze kilku synonimów po porażce w takich okolicznościach moglibyśmy użyć. I miałoby to pełne uzasadnienie. Zdarzyła się jednak rzecz niezwykła, nawet na płaszczyźnie tak nieprzewidywalnej, jak sport. Zdecydowanie większymi bohaterami są po tym spotkaniu zwyciężeni, a nie triumfatorzy. Jakiekolwiek porównania, sportowe, organizacyjne czy finansowe, przed- i pomeczowe, trzecioligowego Rekordu z ekstraklasową Pogonią nie mają sensu. Ale jest jeszcze murawa boiska, na której bielszczanie zapisali piękną historię. Zapewne przez jakieś 24 godzimy, może nieco dłużej o meczu z udziałem „rekordzistów” futbolowa Rzeczpospolita będzie opowiadać, pisać, pokazywać „w internetach”. To minie, ale miejsce historii, nie tylko klubowej, pozostanie…
PS. Jeszcze jeden statystyczno-historyczny wątek. Kiedy piłkarze rozpoczynali 14-stą serię rzutów karnych, zegar wskazał, iż mecz przekroczył 180 minut trwania!
Rekord Bielsko-Biała - Pogoń Szczecin 3:3 (0:0, 2:2), rzuty karne 11:12
1:0 Nowak (55. min)
2:0 Mucha (64. min)
2:1 Zahović (67. min)
2:2 Zahović (92. min)
2:3 Zahović (95. min)
3:3 Caputa (110. min)
Rekord: Szumera - Kareta, Pańkowski, Krysik, Żołna (85. Feruga), Wyroba, Nowak, Kasprzak (34. Nocoń), Twarkowski (73. Caputa), Wróbel (73. Camara), Mucha (72. Waluś)
Pogoń: Klebaniuk - Stolarski (39. Kucharczyk), Triantafyllopoulos, Malec, Borges (74. Wędrychowski), Grosicki, Drygas, Kowalczyk, Dąbrowski (74. Fornalczyk), Jean Carlos, Zahović
ZOBACZ TAKŻE

Ruszają zapisy do 13 sezonu Bielskiej Ligi Szóstek

Wojciech Szumilas nowym napastnikiem Podbeskidzia

Gorący tematKuloodporni w barwach biało-zielonych. Bielski Rekord poprowadzi naszych amp-futbolistów

Kolenc nie będzie już reprezentował barw Podbeskidzia. Umowa została rozwiązana za porozumieniem stron

Gorący tematTS Podbeskidzie S.A. po 5 latach, kończy współpracę z ampfutbolową sekcją Klubu

[FOTO] Bielska Liga Szóstek podsumowała sezon
Komentarze
Zgodnie z Rozporządzeniem Ogólnym o Ochronie Danych Osobowych (RODO) na portalu bielsko.info zaktualizowana została Polityka Prywatności. Zachęcamy do zapoznania się z dokumentem.