.png)
Sport
- 28 listopada 2020
- wyświetleń: 3066
Podbeskidzie Bielsko-Biała uległo Śląskowi Wrocław 0:2
Górale nie byli gorszą drużyną od Śląska, ale mimo dobrej dyspozycji ostatecznie przegrali z "Wojskowymi" w meczu 11. kolejki PKO BP Ekstraklasy. Bramki dla gości zdobyli Robert Pich i Marcel Zylla.
Bez Dmytro Bashlaia, podstawowego ostatnio obrońcy, musieli rozpocząć mecz ze Śląskiem Wrocław, zawodnicy Podbeskidzia. Dima w poprzednim spotkaniu zderzył się z rywalem i wskutek tego doznał wstrząśnienia mózgu, to wykluczyło go z dzisiejszej gry, a w jego miejsce do składu wskoczył Milan Rundić. W dalszym ciągu, nieobecni byli także Kamil Biliński, Filip Modelski i Bartosz Jaroch. Szczególnie dla Bilińskiego absencja w meczu ze Śląskiem jest niemiłym doświadczeniem, Kamil pochodzi z Wrocławia i występował w tym klubie, i ten mecz z pewnością byłby dla niego wyjątkowym wydarzeniem.
Pierwszy gwizdek poprzedziła minuta ciszy, podczas której wspomnieliśmy jednego z najwybitniejszych zawodników w historii piłki nożnej Diego Armando Maradonę.
Początek meczu bardzo szczęśliwie się ułożył dla drużyny Śląska, już w 4 minucie Exposito popędził prawym skrzydłem i spod linii końcowej wyłożył piłkę Pichowi, który pokonał Peskovicia. Górale kilka minut później próbowali odpowiedzieć: z ostrego kąta uderzał Sierpina, do piłki odbitej przez Putnockiego doskoczył Sitek, ale w trudnej sytuacji posłał piłkę ponad bramką.
W 17 minucie pięknym uderzeniem z ok 20 metrów popisał się Michał Rzuchowski, ale interwencja bramkarza Śląska również zasługiwała na oklaski. Putnocki kapitalnie, odbił na rzut rożny piłkę zmierzającą pod poprzeczkę bramki. Jeszcze bliżej było w kolejnej akcji, znów rozegrał piłkę duet Rzuchowski - Sierpina. Tym razem Rzuchowski ładnie wypatrzył kapitana TSP na skrzydle i przerzucił do niego piłkę ze środka boiska. Sierpina spojrzał jeszcze, czy ma do kogo dośrodkowywać, a następnie bez przyjęcia, wolejem próbował pokonać bramkarza, ale piłka spadła na poprzeczkę. Pamiętamy takiego gola Łukasza z meczu z Miedzią Legnica w 2017 roku, tym razem było niezwykle blisko gola sezonu!
W pierwszej połowie nie było już ani gola sezonu, ani żadnego innego. Do przerwy Śląsk prowadził, pomimo że wyraźną przewagę w posiadaniu piłki miało Podbeskidzie. Goście w pierwszych 45 minutach oddali tylko jeden celny strzał, przy czterech takich uderzeniach ze strony Górali. To jednak Śląsk zdobył bramkę i zszedł na przerwę prowadząc.
W drugiej połowie nadal atakowało Podbeskidzie, ale goście już nie dopuszczali do zagrożenia pod swoją bramką. Akcje skrzydłem Danielaka, czy próby uderzenia Marca, kończyły się na obrońcach Śląska, którzy skutecznie powstrzymywali ofensywne dążenia bielszczan. Sami za to przeprowadzili kolejny zabójczy atak. Po dośrodkowaniu w pole karne rywala uprzedził Gach, ale piłka spadła pod nogi wprowadzonego chwilę wcześniej Zylli, który precyzyjnym strzałem pokonał Peskovicia.
Podbeskidzie nie dawało za wygraną i do końca grało agresywnie, licząc na zmianę sytuacji w meczu. Trener Brede skorzystał z wszystkkich zmian - wpuścił na boisko Desleya Ubbinka, Sergiia Miakushko, Tomasza Nowaka, Konrada Gutowskiego i Ivana Martina. Wprowadzeni zawodnicy nie zdołali jednak odmienić losów spotkania. Choć Podbeskidzie z przebiegu całego meczu nie było gorszą drużyną - Górale po golach Picha i Zylli ostatecznie jednak ulegli gościom 0:2.
Podbeskidzie Bielsko-Biała - Śląsk Wrocław 0:2 (0:1)
Bramki: 4’ Pich, 66’ Zylla
Żółte kartki: Celeban, Zylla, Musonda
Podbeskidzie: Pesković - Danielak, Komor, Rundić, Gach - Sitek (81’ Gutowski), Kocsis (81’ Martin), Marzec (63’ Ubbink), Rzuchowski (71’ Nowak), Sierpina (71’ Miakushko) - Roginić
Śląsk: Putnocky - Musonda, Celeban, Tamas, Stiglec - Pałaszewski, Mączyński (90' Makowski), Praszelik (62’ Zylla), Pawłowski (77’ Sobota), Pich (89' Janasik), Exposito (77’ Piasecki)
Pierwszy gwizdek poprzedziła minuta ciszy, podczas której wspomnieliśmy jednego z najwybitniejszych zawodników w historii piłki nożnej Diego Armando Maradonę.
Początek meczu bardzo szczęśliwie się ułożył dla drużyny Śląska, już w 4 minucie Exposito popędził prawym skrzydłem i spod linii końcowej wyłożył piłkę Pichowi, który pokonał Peskovicia. Górale kilka minut później próbowali odpowiedzieć: z ostrego kąta uderzał Sierpina, do piłki odbitej przez Putnockiego doskoczył Sitek, ale w trudnej sytuacji posłał piłkę ponad bramką.
W 17 minucie pięknym uderzeniem z ok 20 metrów popisał się Michał Rzuchowski, ale interwencja bramkarza Śląska również zasługiwała na oklaski. Putnocki kapitalnie, odbił na rzut rożny piłkę zmierzającą pod poprzeczkę bramki. Jeszcze bliżej było w kolejnej akcji, znów rozegrał piłkę duet Rzuchowski - Sierpina. Tym razem Rzuchowski ładnie wypatrzył kapitana TSP na skrzydle i przerzucił do niego piłkę ze środka boiska. Sierpina spojrzał jeszcze, czy ma do kogo dośrodkowywać, a następnie bez przyjęcia, wolejem próbował pokonać bramkarza, ale piłka spadła na poprzeczkę. Pamiętamy takiego gola Łukasza z meczu z Miedzią Legnica w 2017 roku, tym razem było niezwykle blisko gola sezonu!
W pierwszej połowie nie było już ani gola sezonu, ani żadnego innego. Do przerwy Śląsk prowadził, pomimo że wyraźną przewagę w posiadaniu piłki miało Podbeskidzie. Goście w pierwszych 45 minutach oddali tylko jeden celny strzał, przy czterech takich uderzeniach ze strony Górali. To jednak Śląsk zdobył bramkę i zszedł na przerwę prowadząc.
W drugiej połowie nadal atakowało Podbeskidzie, ale goście już nie dopuszczali do zagrożenia pod swoją bramką. Akcje skrzydłem Danielaka, czy próby uderzenia Marca, kończyły się na obrońcach Śląska, którzy skutecznie powstrzymywali ofensywne dążenia bielszczan. Sami za to przeprowadzili kolejny zabójczy atak. Po dośrodkowaniu w pole karne rywala uprzedził Gach, ale piłka spadła pod nogi wprowadzonego chwilę wcześniej Zylli, który precyzyjnym strzałem pokonał Peskovicia.
Podbeskidzie nie dawało za wygraną i do końca grało agresywnie, licząc na zmianę sytuacji w meczu. Trener Brede skorzystał z wszystkkich zmian - wpuścił na boisko Desleya Ubbinka, Sergiia Miakushko, Tomasza Nowaka, Konrada Gutowskiego i Ivana Martina. Wprowadzeni zawodnicy nie zdołali jednak odmienić losów spotkania. Choć Podbeskidzie z przebiegu całego meczu nie było gorszą drużyną - Górale po golach Picha i Zylli ostatecznie jednak ulegli gościom 0:2.
Podbeskidzie Bielsko-Biała - Śląsk Wrocław 0:2 (0:1)
Bramki: 4’ Pich, 66’ Zylla
Żółte kartki: Celeban, Zylla, Musonda
Podbeskidzie: Pesković - Danielak, Komor, Rundić, Gach - Sitek (81’ Gutowski), Kocsis (81’ Martin), Marzec (63’ Ubbink), Rzuchowski (71’ Nowak), Sierpina (71’ Miakushko) - Roginić
Śląsk: Putnocky - Musonda, Celeban, Tamas, Stiglec - Pałaszewski, Mączyński (90' Makowski), Praszelik (62’ Zylla), Pawłowski (77’ Sobota), Pich (89' Janasik), Exposito (77’ Piasecki)
Podbeskidzie Bielsko-Biała
Jeśli chcesz otrzymywać powiadomienia o nowych artykułach z tematu "Podbeskidzie Bielsko-Biała" podaj

TS Podbeskidzie podejmie u siebie lidera grupy: Pogoń Grodzisk Mazowiecki

Gorący tematKoszmar w Katowicach. Podbeskidzie traci 5 bramek i przegrywa z GKS

Gorący tematByły kapitan Podbeskidzia dołącza do ligowych rywali Górali. Powalczy o utrzymanie

Gorący tematByły napastnik Podbeskidzia robi furorę w Holandii. Najlepszy klubowy wynik od blisko dekady
Komentarze
Zgodnie z Rozporządzeniem Ogólnym o Ochronie Danych Osobowych (RODO) na portalu bielsko.info zaktualizowana została Polityka Prywatności. Zachęcamy do zapoznania się z dokumentem.