.png)
Sport
- 12 czerwca 2020
- wyświetleń: 4545
Podbeskidzie przywozi punkt z Legnicy!
Po niezwykle trudnym pojedynku z Bruk-Betem Termalicą Górale po kolejne ligowe punkty wyjechali do Legnicy na mecz ze spadkowiczem z Ekstraklasy, Miedzią.

Tuż przed meczem w Legnicy, zakończyło się spotkanie GKS-u Jastrzębie z Sandecją Now Sącz. Wygrana sądeczan sprawiła, że Miedź wypadła poza strefę barażową, co z pewnością sprawiło szybsze bicie serc legnickich zawodników, bo wola wywalczenia awansu i szybkiego powrotu do najwyższej ligi jest w tym klubie ogromna. Duży jest też ścisk w ligowej tabeli, bo nawet 12. GKS Tychy (stan tabeli na chwilę przed meczem Górali) ma 3 punkty straty do strefy barażowej, zatem walka o awans i baraże toczyć się będzie do samego końca rozgrywek.
O to by znów, podobnie jak w ostatniej kolejce, nieco odskoczyć grupie pościgowej zamierzali się postarać zawodnicy Podbeskidzia, którzy potrzebowali wygranej, by nie oglądając się na resztę stawki zachować dla siebie fotel lidera. Za Góralami przemawiała historia - Miedź jeszcze nigdy nie pokonała Podbeskidzia.
Trener Krzysztof Brede tym razem zespół wspierał nie z ławki trenerskiej, ale z trybun, a oficjalnie zespół poprowadził II trener Hubert Kościukiewicz - to efekt dwóch żółtych kartek otrzymanych przez trenera w poprzednim meczu z Bruk-Bet Termalicą.
Poza tym, w wyjściowym składzie bielszczan, w porównaniu z ostatnim meczem nie było zmian. Pomiędzy środkowymi pomocnikami Rafałem Figielem i Michałem Rzuchowskim, a grającym w ataku Marko Roginiciem, wystąpił ponownie Filip Laskowski. Skrzydła obstawili Łukasz Sierpina i Karol Danielak, a o to, by Podbeskidzie ponownie zagrało bez straty gola starać się miał kwartet obrońców Bartosz Jaroch, Kornel Osyra, Dmytro Bashlai, Kacper Gach, wspierany przez Martina Polačka w bramce.
Bramkarz Podbeskidzia już w pierwszej minucie musiał pokazać swoje umiejętności, bo gospodarze od pierwszego gwizdka ruszyli do ataku i udało się im przedrzeć przez bielską defensywę. Strzał z ok 16 metrów oddał Łukowski, ale Polaček odbił piłkę, o którą skutecznie powalczyli obrońcy i zażegnali niebezpieczeństwo.
W odpowiedzi, aby ostudzić ofensywne zapędy gospodarzy zaatakowali bielszczanie i nawet posłali piłkę do bramki, ale gol nie został uznany. Najpierw uderzał Sierpina, jego strzał na rzut rożny odbił Załuska a po dośrodkowaniu z kornera z gola już cieszył się Jaroch, ale sędzia dopatrzył się faulu na obrońcy Miedzi i podyktował rzut wolny dla gospodarzy.
W 20. minucie ze stałego fragmentu gry, rzutu wolnego ok. 19 metrów od bramki Podbeskidzia, na bezpośrednie uderzenie zdecydował się Łukowski, ale pomocnika Miedzi znów zatrzymał Polaček, który z dużym wysiłkiem zdołał wyciągnąć się i wybić piłkę.
W 35. minucie Podbeskidzie przeprowadziło skuteczną akcję, ale rozpoczęła się ona niepewnie. Najpierw Kacper Gach sam na własnej połowie naciskany był przez rywala, ale wyszedł z opresji, choć przeciwnicy usiłowali założyć pressing już na połowie bielszczan. Podbeskidzie przedarło się jednak i piłka trafiła pod nogi Roginicia, ten odegrał do Gacha, który błyskawicznie, z pierwszej piłki oddał do Danielaka. Wydawało się, że skrzydłowy zbyt długo zwleka z oddaniem piłki, ale on miał plan na tę akcję. Zszedł z piłką do środka i posłał ją tuż przy słupku bramki Załuski! Górale objęli prowadzenie!
Nie cieszyli się z niego jednak zbyt długo, bo już pięć minut później, w pozornie niegroźnej sytuacji zawodnik Miedzi sprytnie wykorzystał bliskość Bartosza Jarocha i efektownie wywrócił się w polu karnym. Arbiter spotkania uznał, że był faulowany, choć powtórki telewizyjne poddały w wątpliwość tę decyzję, ale sędzia Urban nie dysponował wsparciem VAR-u i podyktował rzut karny.
Strzał Marquitosa trafił w rękę Polačka, ale mocno uderzona piłka pomimo to wpadła do bramki i gospodarze cieszyli się z wyrównania, które utrzymało się do gwizdka kończącego pierwszą połowę meczu.
Na początku drugiej części meczu obie drużyny nieco zwolniły tempo i ostrożniej rozgrywały piłkę. Po obu stronach brakowało jednak nieco dokładności w kluczowych momentach akcji, przez co ani Miedź, ani Podbeskidzie nie stwarzały już tyle sytuacji podbramkowych. Ale w 59 minucie Górale powinni objąć prowadzenie. Bielszczanie zamknęli gospodarzy w polu karnym i świetnym przeglądem pola popisał się Rafał Figiel, który dostrzegł dobrze ustawionego Roginicia i dograł mu idealnie piłkę. Chorwat stanął przed Załuską i głową posłał piłkę, ale tylko w słupek bramki, odbita piłka trafiła pod nogi Sierpiny, ale ten posłał ją nad poprzeczką. To była fantastyczna okazja!
Równie doskonałą okazję Roginić miał dziesięć minut później, kiedy trafiło do niego dośrodkowanie Sierpiny, ale tym razem na drodze piłki do bramki stanął obrońca Miedzi, który zapobiegł pewnemu, wydawało się, trafieniu Podbeskidzia.
Goście naciskali, ataki były coraz bardziej składne, ale szybka kontra Miedzi zmieniła sytuacje na boisku diametralnie.
Kostorz wyszedł sam na sam z Polačkiem, zagrał piłkę obok bramkarza TSP i przejął ją mając praktycznie pustą bramkę przed sobą. Sędzia przerwał wtedy grę i pokazał zdumionemu Słowakowi czerwoną kartkę za zagranie ręką poza polem karnym. Ta decyzja oburzyła obie strony. Górale protestowali twierdząc, że zagrania nie było. Gospodarze zaś woleliby grać dalej, bo Kostorz był bardzo bliski zdobycia gola.
Sędzia zdania nie zmienił i Polaček musiał opuścić boisko, w jego miejsce wszedł Rafał Leszczyński. Miedź miała natomiast rzut wolny, ale strzał Marquitosa trafił w mur zawodników Podbeskidzia.
Leszczyński wszedł do bramki i w 80 minucie, kapitalną interwencją uratował bielszczan przed utratą bramki, ale po strzale Soljicia kilkanaście sekund później był już bezradny. Zanim piłka wpadła do bramki tor jej lotu zmienił Dmytro Bahslai i to jemu zapisano gola samobójczego.
W końcówce spotkania Podbeskidzie zaatakowało, pomimo gry w „10”, ale mogło zostać skarcone, bo Joan Roman po szybkim ataku gospodarzy znalazł się sam na sam z Rafałem Leszczyńskim, ale bramkarz TSP dał jeszcze nadzieję na choćby punkt, bo wyszedł z tej sytuacji obronną ręką.
Ta interwencja dodała Góralom animuszu, wiary w możliwość korzystnego wyniku, i ta wiara została spełniona! W 90 minucie dośrodkowanie z rzutu wolnego trafiło na głowę Dmytro Bashlaia, a ten uderzył głową nie do obrony! 2:2!!! Ławka gości eksplodowała, Dima cieszył się z rehabilitacji za błąd popełniony kilkanaście minut wcześniej, a cały zespół Podbeskidzia z radością przyjął końcowy gwizdek.
Miedź Legnica - Podbeskidzie 2:2 (1:1)
Bramki: 40’ Marquitos (karny), 80’ Bashlai (samob.) - 35’ Danielak, 90’ Bashlai
Miedź Legnica: Załuska - Pietrowski, Marquitos, Łukowski (81’ Roman), Santana (67’ Soljić), Purzycki, Kostorz, Zieliński, Mijusković, Pikk, Chrzanowski (67’ Musa)
Podbeskidzie Bielsko-Biała: Polaček - Jaroch, Osyra, Bashlai, Gach - Danielak (69’ R. Leszczyński), Rzuchowski (82’ Nowak), Figiel, Sierpina - Laskowski (86’ Mroczko) - Roginić
Czerwona kartka: 69’ Polaček (zagranie ręką poza polem karnym)
Żółte kartki: Zieliński, Mijusković - Osyra, Rzuchowski, Figiel
Podbeskidzie Bielsko-Biała
Jeśli chcesz otrzymywać powiadomienia o nowych artykułach z tematu "Podbeskidzie Bielsko-Biała" podaj

TS Podbeskidzie podejmie u siebie lidera grupy: Pogoń Grodzisk Mazowiecki

Gorący tematKoszmar w Katowicach. Podbeskidzie traci 5 bramek i przegrywa z GKS

Gorący tematByły kapitan Podbeskidzia dołącza do ligowych rywali Górali. Powalczy o utrzymanie

Gorący tematByły napastnik Podbeskidzia robi furorę w Holandii. Najlepszy klubowy wynik od blisko dekady
Komentarze
Zgodnie z Rozporządzeniem Ogólnym o Ochronie Danych Osobowych (RODO) na portalu bielsko.info zaktualizowana została Polityka Prywatności. Zachęcamy do zapoznania się z dokumentem.