Ksiądz rzucił stułę podczas liturgii

O nietypowej sytuacji pisze w swoim felietonie dziennikarz Gościa Niedzielnego, ks. Jacek M. Pędziwiatr z parafii św. Jana Chrzciciela w Bielsku-Białej. Według relacji duchownego ksiądz proboszcz oznajmił wiernym, że jego obecność podczas wielkoczwartkowej liturgii jest zbędna, zrzucił ornat i stułę i wyszedł z kościoła. Proboszcz miał również powiedzieć: - Jeżeli w tym kawałku chleba nie ma Chrystusa, to moja obecność tutaj jest zbędna.

Incydent wywołał wielkie zakłopotanie wśród wiernych. W rocznicę dnia, w którym Chrystus ustanowił sakrament kapłaństwa, opuścił ich własny duszpasterz. Taka sytuacja trwała kilka minut. Nagle proboszcz wrócił do wiernych, przywdział szaty liturgiczne i powiedział, co trzeba, żeby wszyscy zrozumieli i uwierzyli w eucharystyczną obecność Jezusa.

- Strasznie - przepraszam, że określę to tak po krakowsku - strasznie mi się to wszystko podobało. Bo żyjemy w takich czasach, kiedy kazania trzeba głosić metodą hitchockowską: na początku trzęsienie ziemi, a potem już tylko mocniej. Żeby ze słowem Bożym przebić się przez miałką konkurencję gwiazdorskich plotek, żeby pokonać lepiącą się niczym glony do arki Noego politykę, co się łasi do Kościoła, żeby choć na chwilę zostawić na boku wszystkie te „-yzmy” i „-izmy”, które rzekomo lub naprawdę grożą wspólnocie wierzących, trzeba radykalnych środków i czytelnych znaków - pisze ks. Jacek Maria Pędziwiatr.