Gorące tematy
- wczoraj, 13:25
- wyświetleń: 3861
Diecezja musi zapłacić 400 000 zł ofierze księdza pedofila. Zapadł wyrok w głośnej sprawie
Sąd Okręgowy w Bielsku-Białej ogłosił w piątek 10 stycznia wyrok w głośnej sprawie wykorzystywania seksualnego Janusza Szymika, który w dzieciństwie padł ofiarą księdza pedofila. Diecezja bielsko-żywiecka musi zapłacić mu 400 000 złotych zadośćuczynienia wraz z odsetkami.
Proces cywilny trwał niemal trzy lata. Podczas ogłaszania werdyktu przez sędzię Marzenę Buszkę na sali rozpraw obecny był Janusz Szymik, który wytoczył sprawę diecezji.
Sędzia Marzena Buszka, cytowana przez Polską Agencję Prasową, uzasadniając wyrok powiedziała, że nie ulega wątpliwości, iż Szymik w latach 1984-1989, wówczas małoletni, "został wielokrotnie wykorzystany seksualnie przez proboszcza parafii w Międzybrodziu Bialskim". - Wykorzystał on swoją pozycję duchownego, osoby publicznej, mającej autorytet u małoletniego ministranta, który miał do niego wielkie zaufanie - wskazała.
Jak dodaje PAP, sędzia zaznaczyła jednak, że diecezja bielsko-żywiecka nie ponosi odpowiedzialności za winę księdza, gdyż brak jest ku temu legitymacji biernej. Innymi słowy, nie ma przesłanek, by występowała ona w charakterze pozwanego. W ocenie sądu bowiem, za nadużycia ks. W. odpowiedzieć powinna Archidiecezja Krakowska, bo to jej podwładnym był wówczas międzybrodzki proboszcz. Diecezja bielsko-żywiecka powstała dopiero w 1992 roku.
- Zdaniem sądu, Kościół bielsko-żywiecki ponosi natomiast odpowiedzialność za brak reakcji na doniesienia o nadużyciach seksualnych ks. W. Szymik dwukrotnie - w 1993 i 2007 roku - informował o tym jej zwierzchnika biskupa Tadeusza Rakoczego - podaje Polska Agencja Prasowa.
Brak reakcji hierarchy powodował, że mężczyzna był zmuszony do udziału w uroczystościach kościelnych z proboszczem. - Było to dla niego bolesne i trudne emocjonalnie. (…) Udawał przed otoczeniem, że sytuacje z lat 1984-1989 w ogóle nie miał miejsca - dodała sędzia, cytowana przez Polską agencję Prasową.
PAP przekazał, że sędzia przywołała opinię biegłych z Akademii Medycznej w Łodzi, z której wynikało, iż brak reakcji hierarchy doprowadził do wtórnej wiktymizacji Szymika. - Oprócz pierwotnego pokrzywdzenia doznał dodatkowej krzywdy i cierpienia. Brak reakcji spowodował (…) powracanie do traumatycznych wspomnień i znaczny uszczerbek na zdrowiu psychicznym - wskazała.
- W tym aspekcie sąd przyznał Januszowi Szymikowi zadośćuczynienie w wysokości 400 tys. zł z odsetkami. Jej wysokość określił odnosząc się do tego, by była ona ekonomicznie odczuwalna, ale utrzymana w rozsądnych granicach. Sędzia zaznaczyła, że działania w tej sprawie Kościół bielsko-żywiecki podjął dopiero w 2014 roku, gdy funkcję biskupa objął Roman Pindel. Wówczas ks. W. został zawieszony, a potem ukarany przez Kościół - możemy przeczytać w depeszy Polskiej agencji Prasowej..
Polska Agencja Prasowa przypomina, że Janusz Szymik był ministrantem, kiedy padł ofiarą księdza Jana W. Pierwszy raz kapłan, ówczesny proboszcz parafii w Międzybrodziu Bialskim, dawniej w archidiecezji krakowskiej, skrzywdził go, gdy miał on 12 lat. Duchowny w trakcie procesu kanonicznego przyznał się do współżycia z nieletnim. Dochodziło do tego w latach 1984-1989. Został za to ukarany.
Po powstaniu diecezji bielsko-żywieckiej w 1992 r. Szymik opowiedział o wszystkim jej ordynariuszowi biskupowi Tadeuszowi Rakoczemu. Pozostało to wówczas bez echa.
Janusz Szymik domagał się od diecezji bielsko-żywieckiej 3 milionów złotych zadośćuczynienia. Po ogłoszeniu wyroku zapowiedział apelację.
- Sąd uznał za zasadne wzięcie odpowiedzialności diecezji za zaniechania biskupa Tadeusza Rakoczego, natomiast co do wykorzystywania seksualnego w latach 80. mojej osoby przez ks. Jana W., uznał, że to Archidiecezja Krakowska powinna odpowiedzieć za te czyny. (…) Zobaczę, jak do tego podejdziemy; najprawdopodobniej złożę apelację w tym zakresie - powiedział, cytowany przez PAP.
Szymik dodał, że pocieszające dla niego jest, że wszystkie przestępstwa, których dopuścił się na nim ks. W. są bezsprzeczne. - To już jest da mnie wielki sukces. Nie możemy mówić, że W. mnie nie wykorzystywał. Sąd uznał, że takie zdarzenia miały miejsce i doznałem z tego powodu znacznego uszczerbku na zdrowiu. (…) De facto dziś jest najważniejszy dzień w moim życiu. To bardzo ciężkie - mówił.
PAP dodaje, że po ogłoszeniu wyroku pełnomocnik diecezji mec. Anna Englert zwróciła uwagę, że sąd podzielił stanowisko tej instytucji, iż nie jest ona odpowiedzialna za szkody wyrządzone Szymikowi przez księdza.
- Co do pozostałych kwestii zostanie złożony wniosek o pisemne uzasadnienie. Po zapoznaniu się z nim podjęte zostaną decyzje co do ewentualnych działań - powiedziała adwokat, cytowana przez Polską Agencję Prasową.
Komentarze
Zgodnie z Rozporządzeniem Ogólnym o Ochronie Danych Osobowych (RODO) na portalu bielsko.info zaktualizowana została Polityka Prywatności. Zachęcamy do zapoznania się z dokumentem.