Wybory samorządowe 2024

  • 2 kwietnia 2024
  • 3 kwietnia 2024
  • wyświetleń: 2071

Wojciech Borecki dla bielsko.info. "Mam wrażenie, że nie myśli się o potrzebach mieszkańców"

Siedmioro kandydatek i kandydatów wystartowało w wyścigu o najważniejsze miejskie stanowisko w Bielsku-Białej. Dziś zapraszamy do lektury ostatniego wywiadu z serii - naszym rozmówcą był Wojciech Borecki z komitetu Koalicja Października.

Wojciech Borecki dla bielsko.info. "Mam wrażenie, że nie myśli się o potrzebach mieszkańców"
Wojciech Borecki dla bielsko.info. "Mam wrażenie, że nie myśli się o potrzebach mieszkańców" · fot. Wojciech Borecki / Facebook.com


Co trzeba zmienić w polityce miejskiej, a co funkcjonuje dobrze?

Przede wszystkim Bielsko-Biała się wyludnia i starzeje. Gdy młodzi ludzie wyjeżdżają poza miasto na studia, już nie wracają po ich zakończeniu.

Problem jest też z samą ofertą edukacyjną w mieście. Mówi się, że mamy dwa uniwersytety, ale jeden jest filią Śląskiego Uniwersytetu Medycznego. Rodzi się pytanie, co z akredytacją dla tej uczelni? Z drugiej strony mamy licea, które stoją na bardzo wysokim poziomie - „piątka” w ostatnich latach była nawet 14. najlepszym w kraju, teraz jest też na wysokiej, trzydziestej pozycji. Więc jeśli mamy tak uzdolnioną młodzież, to co miasto robi, by im zapewnić odpowiednie możliwości studiowania?

Jeśli Bielsko-Biała ma się stać miastem prawdziwie akademickim, trzeba tu ściągnąć inne renomowane uczelnie wyższe. Przecież nie ma przeciwwskazań, by tutaj nie funkcjonowała na przykład filia Politechniki Śląskiej czy Akademii Wychowania Fizycznego w Katowicach - można by było wykorzystać infrastrukturę sportową, jaka jest w Szczyrku. Stworzyć ofertę kompleksową.

Rozpocząć współpracę z Politechniką w zakresie zaplecza badawczego, innowacyjności, myśli technicznej. Czegoś co fundament do działania chociażby w miejscu po zakładzie Fiata.

Nasz program zwraca też uwagę na jeszcze młodsze pokolenie. Postulujemy na przykład, by dzieciom i młodzieży ze szkół podstawowych i średnich, ale także studentom, zapewnić darmową komunikację autobusową. To nie jest duży wydatek, można wykorzystać pieniądze, które są marnotrawione w innych obszarach. Taką dewizą, która powinna nam przyświecać, jest „tu się uczę, tu chcę pracować i żyć”. Potrzebna jest kompleksowa wizja rozwoju gospodarczego miasta. Połączona z ofertą edukacyjną naszych uczelni. To trzeba skonsultować z lokalnym biznesem, jakich fachowców potrzebuje, by nie kształcić potencjalnych bezrobotnych.

Póki co w Bielsku-Białej funkcjonują jednak tylko - a może i aż - dwa uniwersytety. Ten lokalny, Bielsko-Bialski po przekształceniu z Akademii Techniczno-Humanistycznej rozszerzył swoją ofertę kształcenia, wcześniej raczej koncentrował się na zawodach mechanicznych. To chyba też szansa, by kończący tę uczelnię znajdowali pracę w innych branżach - potrzebuje ich choćby ul. 11 Listopada.

To bardzo złożony temat. Przede wszystkim przedsiębiorcy potrzebują pewnych ulg - wiem o czym mówię, sam jestem przedsiębiorcą i musiałem w ostatnim czasie wprowadzić zmiany w prowadzeniu działalności. Jeśli w ciągu kilku lat wysokość podatku od nieruchomości rośnie o 400%, to z czego to wynika? Prowadziłem choćby wynajem obiektów dla dzieci i młodzieży - hali sportowej czy hotelu, wprawdzie niewielkiego, bo miał 26 miejsc. Hala najczęściej pękała w szwach, ale trzymaliśmy ceny na odpowiednim poziomie, by nie robić problemu klubom czy stowarzyszeniom sportowym działającym w mieście. Więc jeśli Rada Miejska podejmuje decyzje takie a nie inne, stawki są podnoszone, to dotyka to właśnie przedsiębiorców i mają problem, by myśleć w ogóle o prowadzeniu biznesu w mieście. Trudno się potem dziwić, że mamy tyle pustostanów. Miasto nie powinno na wszystkim zarabiać. Nie może też marnotrawić potencjału, który posiada. Jest o własnością Obywateli, nie prezydenta, czy rady miasta.

Tylko problem w tym, że obecne zadłużenie miasta przekracza 500 milionów złotych. Coś z tym trzeba zrobić.

Jak rozumiem Pana pytanie, zadłużenie to problem Mieszkańców, a nie tych, którzy do niego doprowadzili. W związku z tym należy podnieść podatki lokalne, by je zlikwidować? Aż strach pomyśleć o ile, by wzrosły, gdyby tak dać porządzić obecnej ekipie jeszcze dłużej. Dobrze znam sytuację budżetową w miasta. Choćby w tegorocznej uchwale wpływy z podatku PIT oszacowano na 455 milionów złotych, a do tego dochodzą inne podatki na 370 milionów. To powinny być pieniądze do racjonalnego wykorzystania.

Miasto wydaje pieniądze między innymi na bliskie Panu Podbeskidzie.

Ten temat dzieli mieszkańców. Ja prowadziłem przez 11 lat szkołę mistrzostwa sportowego, potem prezesowałem klubowi, więc mam sporo do powiedzenia w tym zakresie. Miasto nie powinno w ten sposób finansować spółki sportowej. Mieliśmy tu trzeci najwyższy budżet w pierwszej lidze, przy takich wydatkach powinniśmy walczyć o awans do Ekstraklasy. Tylko prowadzenie klubu przez miasto nigdy się dobrze nie kończyło, to trudno oczekiwać, że inaczej będzie u nas.

Przy 60% udziałów miasta, wszystkie kompetencje spadają na przedstawicieli jego władz. To nie są kompetentni ludzie, nie mają pomysłów, wizji, znawstwa. Pieniądze są w efekcie marnotrawione, a można by je było przeznaczyć na inne cele. Choćby na wsparcie wszystkich klubów, by za wykorzystywanie obiektów miejskich płaciły jedynie jakąś symboliczną opłatę. Obecne kwoty są horrendalne, często pochłaniają półroczny budżet klubu czy stowarzyszenia. Przecież to obciąża nie tylko kluby, ale też mieszkańców, których dzieci chodzą na prowadzone przez nich zajęcia.

Mam w ogóle wrażenie, że nie myśli się o potrzebach mieszkańców. Pod adresem prezydenta Klimaszewskiego niektórzy piszą hymny pochwalne, a ja uważam, że on właśnie zapomniał o zwykłych ludziach. Przecież to oni płacą podatki, a te podwyżki w każdej dziedzinie obciążają ich domowe budżety.

Wracając do Podbeskidzia - akcje miasta powinno się sprzedać, ale co zrobiono, by znaleźć odpowiedniego kupca? Przecież ten klub nie ma żadnego majątku trwałego. Piłkarze i młodzież korzystają z obiektów miejskich lub wynajmowanych w Dankowicach czy okolicy. Trzeba znaleźć kogoś, kto zacznie zarządzać tym klubem.

W rozmowach z Pana kontrkandydatkami i kontrkandydatami poruszamy też kwestie branży motoryzacyjnej w Bielsku-Białej. Jak Pan widzi jej przyszłość?

Nie wyobrażam sobie sytuacji, w której ona zniknie z miasta, tereny zostaną sprzedane i np. powstaną na nich bloki. To tereny prywatne, najwięcej do powiedzenia ma ich właściciel, ale jeśli miałbym coś zasugerować, to mam pewien pomysł na wykorzystanie tego parku maszynowego.

Popularna jest choćby w dzisiejszych czasach produkcja dronów. Trochę się to wiąże z przemysłem zbrojeniowym - drony również są bojowe - i moim zdaniem do tego można by było wykorzystać te tereny, zlokalizowaną tam infrastrukturę, czy potencjał ludzki. Mówiłem o tym wcześniej, gdy postulowałem otwarcie filii Politechniki Śląskiej.

Tylko ludzie, którzy do tej pory produkowali części do aut, niekoniecznie muszą potrafić produkować drony.

To oczywiście złożony temat, ale myślę, że jeśli ktoś się zajmuje przemysłem zbrojeniowym czy technicznym znajdzie odpowiednie rozwiązania. Zwłaszcza, jeśli mamy w perspektywie zakończenie produkcji, zamknięcie zakładów.

Chodzi nam przede wszystkim o zainteresowanie odpowiednich środowisk decyzyjnych i naukowych. Mamy ogromną bazę, park maszynowy, olbrzymie zakłady i nie możemy dopuścić do tego, by to zostało wyburzone i powstały tam bloki. Ludzie potrzebują pracy. To jest najważniejsze. Tego kapitału ludzkiego nie wolno zmarnować.

Jak powinna wyglądać komunikacja miejska?

Ludzie przede wszystkim korzystają z samochodów, chcą podjechać najbliżej jak się da. Możemy wrócić tutaj do tematu ul. 11 listopada - wiele osób twierdzi, że ruch tam obumiera, bo nie ma gdzie zaparkować. Były kiedyś plany, by pod placem Wojska Polskiego powstał trzy-poziomowy podziemny parking.

Z drugiej strony mamy problemy z komunikacją, z odpowiednim wykorzystaniem taboru. Słyszę od ludzi, że często bywa tak, że przyjeżdża kilka autobusów naraz, a potem jest przerwa i trzeba czekać 30 czy 40 minut na kolejny. Ma się budować centrum przesiadkowe, ale przy nim muszą powstawać parkingi, na których będzie można zostawić samochód i wtedy wsiąść do autobusu czy pociągu.

Rozmawiałem ostatnio z właścicielką jednego ze sklepów w centrum miasta. Mówiła, że jej nie stać na dojeżdżanie do pracy autem ze względu na koszty wynajmu miejsca parkingowego na 8 godzin dziennie, ale też nie chce stać i czekać na autobus nie wiadomo ile.

Z jeszcze innej strony, to problemem są też korki - rano jest straszny galimatias. W trakcie rozmów przedwyborczych sugerowano mi, by na przykład młodzież licealna nie rozpoczynała nauki o 8:00, równo ze szkołami podstawowymi, a o 9:00 - wtedy ten ruch by się trochę rozłożył.

Jednak czy zachęcanie ludzi do korzystania z transportu zbiorowego nie byłoby remedium na zakorkowanie miasta?

Młodzież korzysta z transportu publicznego, ale na korki narzekają ci, co dojeżdżają do pracy. Do tego dochodzi to, o czym wspominałem - odpowiednie zarządzanie kursami autobusów. Popularnym miejscem jest na przykład zapora w Wapienicy - autobusy Komunikacji Beskidzkiej jadą przez centrum Wapienicy, ale już pod zaporę to rzadko dojeżdżają. Takie połączenie cieszyłoby się dużą popularnością.

W komitecie sporo rozmawiamy o tej efektywności i sposobie zarządzania komunikacją. W naszej ekipie jest między innymi Przemek Brych, popularny Konduktor Przemek, który ma dużą wiedzę na ten temat. Zwracamy uwagę choćby na rewitalizację linii nr 190 między Skoczowem a Bielskiem-Białą - jeśli trasa Bielsko-Biała - Żywiec zdała egzamin i jeździ nią nawet 200 tys. osób rocznie, to tutaj też będzie taki sam, jeśli nie większy potencjał. Tylko o zarządzaniu tym potencjałem trzeba myśleć już teraz.

Na zakończenie, odwołam się jeszcze do pierwszego Pana zdania - że Bielsko-Biała się starzeje. To też się wiąże z tematem opieki medycznej w mieście.

Tak, dlatego chcemy na to położyć nacisk. Mamy w mieście trzy szpitale - jednym zarządza Urząd Marszałkowski, drugim Miasto, a trzecim Powiat. W efekcie każdy idzie inną ścieżką, a przecież wielu specjalistów odchodzi. Przykładowo najwięcej zabiegów kolonoskopii wykonuje się w Żywcu, a choroby nowotworowe najczęściej się leczy w szpitalu w Bystrej. To wynika poniekąd z tego, że władza nie potrafiła się z tymi specjalistami dogadać.

Dlatego moim takim cichym marzeniem jest, by to zarządzanie placówkami połączyć - żeby to miasto prowadziło te trzy szpitale. Do tego można by było wprowadzić szereg bezpłatnych badań kontrolnych, chodźmy wykrywania chorób nowotworowych - takie programy realizowane są w niektórych miastach. Zachęcałyby mieszkańców do regularnych badań.

Pana konkurenci, Niezależni.BB proponują budowę jeszcze jednego szpitala miejskiego.

I ja jestem za tym! Tak samo, jak za powstaniem drugiego SOR-u. Dużo się mówi o poglądach lewicowych czy prawicowych, ale nas, jako Koalicji Października takie kwestie nie interesują. Nas interesuje zwykły mieszkaniec i będziemy popierać każdy pomysł, który będzie do nich skierowany. Ważny dla polepszenie jakości ich życia. Tutaj, teraz i w przyszłości.

Dziękuję za rozmowę.

Reklama

Komentarze

Zgodnie z Rozporządzeniem Ogólnym o Ochronie Danych Osobowych (RODO) na portalu bielsko.info zaktualizowana została Polityka Prywatności. Zachęcamy do zapoznania się z dokumentem.